30.06.2008

SOBOTA

W parku Bercy przekwitają róże. Niektóre pachną zupełnie nieziemsko. Zapachy to w ogóle ciekawa historia. Ludzie, miejsca, sprawy, wspomnienia mają swój zapach. Zmiana zapachu to zmiana całego świata. Skąd te skojarzenia? Czemu róże w parku Bercy kierują moje myśli w stronę takich rozważań? Bo nie chodzi o róże. One akurat znalazły się pod ręką, lub właściwie pod nosem, jako dobry pretekst, by podumać nad światem woni. Bojowe zadanie znalezienia 100 mililitrowej butli "Opium" YSL - oto prawdziwy powód moich olfaktycznych dywagacji. A przy okazji odkrywam, że w słowniku Open Office Writera nie ma słowa "olfaktyczny"....


W parku Bercy oprócz róż są hot spoty. Szkoda, że dziś nie wzięłam baterii. Mogłabym pisać to, co piszę siedząc wśród róż. A tak piszę siedząc wśród kotów. Jeden z nich o jakże wymownym imieniu Liubov wygląda nieszczególnie, biedaczek. Jest to kot neurotyczny, który obgryza sobie pazury i czasem sika na podłogę. Ma też przykry zwyczaj wylizywania sobie sierści do skóry. W efekcie całe boki ma zupełnie łyse. W zasadzie powinien dostawać Prozac, ale wszyscy wiemy, jak wygląda operacja podawania kotu pigułki. Lepsi ode mnie opisali to w szczegółach, więc nie ma sensu po nich powtarzać. Liubov jak każdy kot przyjmowania pigułek odmawia i nadal obgryza sobie pazury i wylizuje sierść.



PONIEDZIAŁEK

Postanowiłam chodzić na piechotę: kupowanie od maszyn jest frustrujące.

Ciąg dalszy nowego Paryża: za parkiem Bercy jest "Village Bercy". Tam, gdzie niegdyś były składy wina. Bardzo przyjemne miejsce, choć chwilami kojarzy się z Disneylandem.

Trafiłam też przypadkiem do "Village Saint Paul".

Paryż najwyraźniej podzielił się na miasteczka...


Wczoraj wreszcie wybrałam się do Aleksandra Dumas. Do jego bajkowej siedziby w Marly. Zamek Monte Christo jest naprawdę śliczny, a wzniesiony na sztucznej wysepce budyneczek, który był gabinetem pracy twórczej Dumasa, to po prostu cacko. Ale najniesamowitsze były zapachy. Nie znam się na roślinkach, więc nie wiem, co tak pachniało. Istny koncert. I oto mamy kolejny przyczynek do dywagacji o zmyśle powonienia.


Poza tym spleen. Kościoły stają się powoli najbardziej łzawymi miejscami w moim życiu. Czy Bóg chce uśmiercić moje serce? A jeśli nie, to czemu nie odpowiada? Przez te wszystkie lacrimosy Homer będzie chyba leżał odłogiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz