21.10.2008

logiki ciąg dalszy

Rozmyślania o sobie samej i własnych przywarach tudzież ułomnościach dają takie rezultaty, jak ostatnio. Czasem jednak poprzez zasłonę egocentryzmu przedrze się coś tak ewidentnego, że nie sposób tego nie zauważyć. Wybije z samozapatrzenia i samoużalania. A takim czymś bywa jawny dowód cudzych przywar i ułomności. I faktycznie tak mi w tych ostatnich dniach owych dowodów obrodziło. A głównie dowodów na cudzą niestałość, niedojrzałość, niezdolność budowania relacji i ogólnie skłonność do rozmieniania się na drobne i skakania z kwiatka na kwiatek.
Nie rozumiem i nie potrafię zrozumieć. Jak można być z kimś blisko, bardzo blisko i to publicznie bardzo blisko, a potem się rozstać i w dwa, trzy tygodnie po rozstaniu zaczynać już być blisko z kimś nowym? Nie potrafię tego pojąć.
Nie rozumiem, jak można za kimś chodzić, "urabiać" go, podrywać i uwodzić, po czym nagle zainteresować się kimś innym i nawet nie mieć wyrzutów sumienia? Tego też pojąć nie umiem.
Tata powiedział: "Wydaj za mąż córkę, a dokonasz wielkiego dzieła,
ale daj ją mądremu mężowi" (Syr 7).
I tak sobie myślę, że może Tata jest bezradny, bo nie ma już nigdzie mądrych facetów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz