14.10.2008

zapis choroby

Wczorajszy wieczór w Teatrze Polonia zainspirował mnie, by wrócić do tematyki heroin rosyjskich romansów. Miałam okazję poznać piosenkę "Rebeka" i jej nieprawdopodobny tekst. Spośród rozlicznych zapisów chorób psycho-gynicznych, ten jest szczególnie przerażający. Trwający całe życie sen Rebeki, która kocha człowieka ujrzanego raz w życiu - za takie teksty powinno się odpowiadać przed sądem. To jest gorsze niż sprzedawanie wódki nieletnim. To niemal handel narkotykami.
A ponieważ jestem "na głodzie", ta tematyka odzywa się we mnie wielokrotnym echem.
W przeciwieństwie do tekściarza-dealera, Tata odpowiedział zupełnie inaczej na uświadomiony przeze mnie głód relacji.
Tego samego dnia, gdy pisałam posta o brakach, czytania mszalne mówiły o uczcie. A ojciec Kubiak na Freta wspomniał w kazaniu o "duchowej anoreksji". O tym, że umieramy z głodu siedząc przy uginającym się od potraw stole. A wystarczy tylko się do tego głodu przyznać i wyciągnąć rękę. Wystarczy prosić. Zgodzić się przyjmować zamiast ciągle chcieć tylko dawać.
Przyznaję się więc i wyciągam rękę. Czy coś w tę wyciągniętą dłoń wpadnie?
Tato?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz