14.07.2009

starszy brat

O tak, jest godny pogardy. Jak każdy tchórz. On jednak nie gardzi młodszym. Nienawidzi go może, ale nie gardzi. Bo mu zazdrości. Został, bo się bał. Ojca, świata, samego siebie. Służy, bo służba ta jest powtarzaniem utartych gestów w starym świecie, w którym od małego zna się wszystkie kąty. Oswojenie tego świata zajęło mu być może tak wiele trudu w dzieciństwie, że teraz opuścić go i popędzić na oślep w nieznane - to przeraża. Więc służy i czeka, aż Ojciec zauważy. Aż Ojciec ten stary świat przebuduje tak, by spełniał marzenia i tęsknoty służącego syna. Służy i staje się sługą. Poniża się, sprowadza do roli niewolnika - on, który jest Synem. Dziedzicem. On, którego zadaniem jest zbudować własny świat. Nie tylko zamiatać stare śmieci w starych kątach. Nie roztrwonić dziedzictwo na prymitywne zachcianki, ale zbudować nowy, własny dom. Dom swoich marzeń. "Synu mój, ty zawsze jesteś ze mną, a wszystko co moje, do ciebie należy." Nie jedno koźlę, ale wszystkie stada, pola i winnice. Nie miej marzeń sługi, miej pragnienia Syna!

Czy o to właśnie chodzi w tej opowieści? Opowieści o trzech ludziach - najbliższych sobie i zupełnie nie mogących się porozumieć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz