26.01.2009

leń?

To prawda, że nie chodzę do pracy. Ale mam zwolnienie. I to prawda, że już dawno nic tu nie napisałam. Ale nic się nie wydarzyło. Oprócz tego że grypa. I zapalenie zatok na dokładkę. Wydarzyły się trzy lekcje tańca, na które nie poszłam. Przez tę grypę. I wernisaż Reverendissimusa, na który też nie poszłam. Powód do znudzenia ten sam. Ale zdalnie załatwiłam już pierwsze czynności niezbędne do nawiązania erazmusowej umowy z Paris IV. No i przetłumaczyłam już ponad pół książki o tym jak Smedley Butler uniemożliwił próbę faszystowskiego ponoć puczu w USA. Generała Butlera lubiłabym jeszcze bardziej, gdyby nie jego sympatia do etatysty F.D.R. A Roosevelta nie lubimy. Za etatyzm i za Jałtę. Patrząc na kryształowego i niegłupiego przecież Butlera myślę sobie, że polityka jest i będzie szambem. Uczciwość i inteligencja nie pomogą: nie da się nie ubabrać. A z tym moim lenistwem nie jest chyba tak źle, skoro tyle zrobiłam nic nie robiąc...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz