Jak Samotraka i Nike z Samotraki...
I coś w tym jest, bo samotroska prowadzi do zwycięstwa. Zadbać o siebie, zawalczyć o siebie. Zająć się sobą. Tak dla odmiany - sobą. Naprawdę. Przestać na siebie krzyczeć, przestać się nad sobą znęcać, mieć dla siebie litość, życzliwość i wyrozumiałość. Mieć dla siebie miłość. Okazać ją sobie choćby czekoladkami. Co z tego, że Post. Właśnie wręcz przeciwnie: niech to będzie post od negatywnego myślenia o sobie; post od stawiania sobie absurdalnych wymagań; post od poświęcania własnego realnego dobra dla wyimaginowanego dobra innych; post od planów minimalnych i od myślenia, że nie zasługuję na nic lepszego.
Okazać ją sobie planując niedzielną wyprawę nad wiślany brzeg i ciesząc się z góry na myśl o tym spacerze.
Niezwykły ten Post w tym roku.
quantumtantum
9 lat temu
Ano. Ja też po długim czasie to odkryłam. Że przecież "jak siebie samego". Więc jeśli będziemy ich kochać bez samotroski, to jaka to będzie miłość?
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam tego lata przełomową dla mnie książkę: M. Scott Peck, "Droga rzadziej wędrowana". Polecam z całego serca. Wbrew wszystkim reklamom z okładki - uświadomiła mi sens przykazania miłości i umocniła w podskórnym przekonaniu, że nieśmiało dokładane rogi puzzla znalazły się wreszcie na swoim miejscu.
Na nowo odkryłam piękno psalmu 139.