19.03.2009

święty kobiet

Ten Józef to ma zakobiecone! Wszystkie dziś o nim. Niektóre już nawet wczoraj zaczynały. A ja przez cały dzień próbuję go wyminąć bokiem. Choć to przecież mój ulubiony święty. No ale jakoś nie mogę. I głupio i smutno, ale jak tu się modlić bez wiary? No bo tak strasznie nie chcę znów się poczuć wystrychnięta na dudka. Wolę odpuścić. Ręką machnąć. Przecież to i tak nic nie da. Przecież to już za mną i nie dla mnie. Widać nie dano. Wolę odpuścić niż zaryzykować ten ból, jaki rodzi się we mnie, gdy słyszę (chyba nie trzeba mówić, czyj głos): "no i widzisz? i po co Ci to było? znów Cię zrobili w bambuko."

No więc, Józefie drogi, mój ulubiony święty! Może ja Ci po prostu złożę serdeczne życzenia imieninowe. Łzami pisane. Niech Cię dalej te kobiety hołubią, boś sobie zasłużył. A Ty mnie przytul czasem i uśmiechnij się do mnie księżycem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz