Życie - sztuk jeden. Model już trochę przestarzały, ale jeszcze zdatne. Do czego zdatne? Oto jest pytanie.
Fachowiec w postaci Reverendissimusa każe mi czytać Manual. Nigdy tego nie lubiłam. Manual jest gruby i nie ma porządnego spisu treści. Ani żadnego FAQ. Na dodatek chyba powinnam Go czytać w oryginale. Grecką aktualizację jeszcze jakoś łyknę, ale hebrajskiej wersji podstawowej nie.
No to próbuję czytać Manual, a tu życia coraz mniej. I ciągle nie wiem, do czego ono i po co.
Palącym problemem stało się to, że nie mogę uruchomić nadziei. A właściwie boję się jej uruchomić. Chyba w tym programie siedzi jakiś paskudny trojan i jak uruchomię nadzieję, to rozwali mi procesor. Ale bez nadziei wszystko działa na pół gwizdka.
Odpalać, nie odpalać? Oto kolejne pytanie.
No bo tak. Nadzieja ważna rzecz. Cnota teologalna w końcu. Ale ból niespełnionej nadziei jest po prostu straszny. No i te pretensje do samej siebie: "po co ci to było, idiotko! stara a głupia. najwyższy czas się nauczyć, że wszystko już za tobą i przestać się zachowywać jak naiwna podfruwajka!" Nienawidzę się tak czuć!
Czy jest jakiś sposób uruchomienia nadziei, który nie generuje takich skutków ubocznych? Jak się pozbyć tego trojana? Oto pytania numer trzy i cztery.
Jest tam kto w tym helpdesku?
słowo ma bowiem moc
5 lat temu
nadzieja - nie jest softem
OdpowiedzUsuńnie jest nawet częścia systemu
opcję NADZIEJA wybiera się z DOSu
jeśłi jakiś program podając sie za nadzieję - każe się instalować i spowalnia system - może to byc trojan
No to teraz jestem jeszcze głupsza :(
OdpowiedzUsuńw książeczce, co to ją wczoraj wraz z paroma innymi zdjęłam z półki, stoi tak: "zajmowanie się poszukiwaniem celu zycia nie jest - nauczał Budda - budujące: najlepiej zanurzyć się w rzece życia i pozwolić, by pytanie odpłynęło". łatwo powiedzieć, zastosować trudniej. bez nadziei beznadziejnie trudno. ale zawsze można podrapać królika po nosie, jak się chce.
OdpowiedzUsuń