25.05.2009

rodzice

"Każdy ojciec jest zły" napisał kiedyś K. I. Gałczyński. A J. Joyce nawet ostrzej ostrzegał: "Ojciec to zło konieczne."
To mówili faceci. A poza tym to było dawno.
Dziś trafiłam w necie na garść cytatów z wywiadu z Isabelle Caro i potwierdza się tylko myśl, która od pewnego czasu mnie odwiedza: "Matka to zło konieczne."
Nie żebym się chciała kłócić z panami literatami; nie żebym była fanką ojców (taki Frietzl nie jest jedyny, o zgrozo!), ale po prostu miękki terror matek potrafi być równie katastrofalny w skutkach jak ojcowska przemoc.
Wychodzi na to, że rodzina bywa miejscem otrzymywania najgłębszych i najtrudniejszych do uleczenia ran. Dlatego, że człowiek jest wtedy bezbronny. I dlatego, że instynktownie ufa tym dwojgu dużym (ale jakże często wcale nie dorosłym) ludziom. I włos się jeży, gdy się pomyśli, jaką możliwość krzywdzenia dostaje człowiek do ręki, gdy staje się rodzicem. I przerażenie ogarnia, gdy się popatrzy na rozmaitych rodziców naokoło. Dobrzy to białe kruki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz