2.12.2008

literatury dziecięcej ciąg dalszy

"Muszę się spieszyć i żyć. Tyle czasu zmarnowałem." powiedział Ti-ti-uu, bohater "Wiosennej piosenki", pierwszego z Opowiadań z Doliny Muminków. Tego opowiadania, które właśnie w ramach Saturnaliów tłumaczymy na łacinę. A ja też jestem takie Ti-ti-uu. W ciągu ostatnich miesięcy odkryłam na nowo własne imię, wyprowadziłam się do nowego mieszkania i teraz wszystko, co się przydarza ma znaczenie, bo "nie przydarza się w ogóle, tylko przydarza się mnie."
Z biegiem czasu coraz więcej mądrości odkrywam w literaturze dziecięcej i dochodzę do wniosku, że tylko ją naprawdę warto czytać. Już się nie mogę doczekać, kiedy mi z Albertusa przyślą Misia Paddingtona. Może Quaestiones Disputatae de Potentia Dei Tomasza z Akwinu mówią strasznie mądre rzeczy o naturze Boga. Ale w niczym mnie nie przybliżają do przeżywania Jego i mojej tajemnicy w głębszy i lepszy sposób. A takie Muminki wręcz przeciwnie. Podobnie jak Koziołek Matołek albo Kubuś Puchatek. Po prostu bohaterowie na moją miarę.

1 komentarz:

  1. Masz rację, masz rację, masz rację. Ja też doszłam ostatnio do wniosku, że moje potrzeby obcowania z literaturą literatura dziecięca zaspokaja w zupełności. Drugiego takiego Puchatka nie ma. Howgh. Dixi.

    OdpowiedzUsuń