7.02.2009

Bóg w kryzysie

Im dłużej rozmyślam nad przypadkiem RRN, tym bardziej podziwiam Boże działanie. Bo gdyby się dwóch wielebnych prominentów nie pożarło w żenujący sposób o władzę; gdyby jeden z nich nie doniósł na kolegów do kurii, wytykając im nieprawidłowości, które on sam osobiście przez kilkanaście lat współtworzył i promował, to wszystko toczyłoby się po staremu, według dobrze już wypracowanych metod hierarchizowanej manipulacji.
Episkopat wszak przez długie lata pozwalał Ruchowi działać nie zgłębiając zbyt gorliwie ani doktryny ani praktyki. Tylko dlatego, że ruchowi prominenci mieli dobre układy wśród biskupów. To, co teraz komisja wytknęła, istniało przez ponad dwadzieścia lat. Publikacje dostawały imprimatur (choć najwyraźniej nikt ich nie czytał, ufając po prostu księdzu Piłatowi), a biskupi wizytowali rekolekcje Ruchu. Dużo rzeczy kazano trzymać w tajemnicy, ale wiem, że bezskutecznie: czy naprawdę może się zachować tajemnica znana tysiącom ludzi? Kurii się zatem nie spieszyło do porządkowania tego bałaganu.
Ale NA SZCZĘŚCIE Bóg tak stworzył ludzką naturę, że gdy idziemy w zło, to prędzej czy później, na tej wygodnej z pozoru ścieżce, przewrócimy się o własne sznurowadła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz