4.07.2008

WSZYSCY ŚWIĘCI


W Paryżu są święci Pańscy i święci państwowi.

Jedna z tych ostatnich stoi na cokole na placu swego imienia: place de la Republique.

Dochodzi się doń bulwarem innego "świętego" - Woltera.

Ale już od place de la Republique zaczyna się milsze towarzystwo.

Przy bulwarze świętego Marcina (bardzo porządny święty i jeden z patronów Francji) stoją dwa łuki triumfalne. Pierwszego nie zidentyfikowałam z powodu braku jakichkolwiek napisów. Na drugim łacińska inskrypcja głosiła, że wzniesiony został w 1672. A więc ku czci tego okropnego megalomana i erotomana Ludwika XIV - najgorszego z królów Francji.

Od łuku towarzystwo św. Marcina zmieniłam na św. Dionizego. Kolejna ważna postać. A potem był bulwar Dobrej Nowiny. Miło by było chodzić ulicami o tak fajnych nazwach. BY było, gdyby nie tłok, brud i hałas oraz bolesny niedostatek zieleni.

W poszukiwaniu tej ostatniej doszłam do Hal, koło kościoła św. Eustachego. I jak się okazało, tu też są parkowe hot-spoty. Więc usiadłam i piszę.

Zaraz wstanę i udam się na tyły ratusza, do kościoła św. Gerwazego, gdzie wśród braci ze Wspólnot Jerozolimskich można ponoć spotkać księży, którzy nie boją się spowiadać. We Francji to rzadkość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz