20.06.2009

co z tym blogiem?

Wczorajsze kropki miały spunktować moje rozważania na temat niniejszego bloga, jego przydatności i sensowności. Wczoraj w ramach tradycyjnej wieczornej pogawędki z P. udało mi się to zwerbalizować w ten sposób: mam takie podskórne obawy, że się "wkręciłam" i robię coś z rozpędu, z przyzwyczajenia i "pod publiczkę" i dla zwrócenia na siebie uwagi.
Świadomość, że czytają mnie konkretne osoby, zwiększa ryzyko "autokreacji". A tego bym nie chciała. Bo nie po to był ten blog, żeby cokolwiek kreować. Nie po to, by tworzyć nowe iluzje w miejsce starych. Miał mi pomagać w dokopywaniu się do prawdy. Obawy, które mnie naszły, podważały więc zasadność dalszego pisania.
Ale P. powiedział, że ma "przeczucie", iż wyżej wspomniane ryzyko mnie akurat nie grozi. Nie umiał co prawda tego przeczucia uzasadnić (stąd zresztą nazwa przeczucia właśnie), ale jestem skłonna mu wierzyć, bo wydaje się, że on mnie naprawdę dobrze zna.
Zachęcona powyższym nie zamknę jeszcze tego bloga. Gdyby jednak ktoś z czytelników wykrył, że popadam w autokreację, to proszę dać mi znać.

1 komentarz:

  1. Taki mały sprawdzian na autokreację. Jeżeli sprawdzałaś z niecierpliwością, czy i jaką reakcję wywoła post z kropką, ile osób sie zaniepokoi, a ile ani drgnie - to może jest się nad czym zastanowić (w sensie tej autokreacji). Jeżeli nie - to wszystko chyba under control:)

    OdpowiedzUsuń