15.06.2009

ufać - nie ufać

To-mówię-ja wierzy we mnie. Gdybym ja wierzyła w siebie, to zaoszczędziłabym dziś 50 złotych.
A tak fajnie od rana szło. Najpierw powymądrzałam się jako jurorka na półfinałach debat oksfordzkich, potem powymądrzałam się jako koordynator Erasmusa na radzie wydziału. I - zgodnie z przyjętym niedawno postanowieniem, by codziennie zrobić sobie coś miłego, za co mogłabym siebie lubić - stwierdziłam, że lubię się wymądrzać i lubię w sobie to, że wymądrzać się potrafię.
Po południu miałam się zabrać do pierwszego etapu przeprowadzki, czyli do wyładowania z regałów moich najważniejszych książek i zapakowania ich do pudeł, oraz rozkręcenia tegoż regału z wydatną pomocą syna naszego dozorcego.
Ale najpierw zajrzałam do skrzynki mailowej. I cóż tam znalazłam? Otóż mój ulubiony redaktor prosi, bym przekład przyniosła najpóźniej w czwartek. Przekład angielskiej książki o spadkobiercach Aleksandra Wielkiego liczącej ok. 13 arkuszy. Przekład książki, z której dotychczas nie przetłumaczyłam jeszcze ani jednego słowa. Na czwartek! Ale, ale, drogi B., to jakaś pomyłka! Przecież jestem pewna, iż w umowie stało jak wół, że przekład mam oddać 15 września! Gdzie ta umowa? Na Anielewicza! A ja gdzie? Na Międzynarodowej! Stres, nerwy... A co, jeśli mam zwidy? Co, jeśli tam napisano "15 czerwca"? Co, jeśli pamięć mi szwankuje? Pełna nieufności do siebie wsiadam w taksówkę (bo syn dozorcego czeka na znak, kiedy może zacząć rozkręcać regał) i jadę do Getta. Żeby skonstatować, że z pamięcią i wzrokiem wszysko u mnie w porządku. Umowa opiewa na 15 września, więc pan redaktor poczeka.
Ale że kasę straciłam, to straciłam. Wolałam stracić kasę niż tracić nerwy na wątpienie i strach.

5 komentarzy:

  1. "zrobić sobie coś miłego, za co mogłabym siebie lubić" - ze świadomością, że to może pomóc, ale nie zastąpi lubienia, które jest pomimo tego, co się robi.
    "Być czy mieć" czasem roztraja się na "być, mieć czy robić".
    I wg mnie żadne z tych pojęć nie zaspokaja człowieka samo w sobie. Dobrze je łączyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. "syn dozorcego" Ehehe! Nowa kategoria, z cyklu: "pan Janek konserwator" (w podstawówce), czy "pani z dziekanatu"!

    OdpowiedzUsuń
  3. drugikoniecswiata16 cze 2009, 22:50:00

    o, pierwszy raz widzę, że nie tylko ja jeżdżę "do getta" / "przez getto"...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieci bawią się w piaskownicy. Jendo płacze i mówi : bo ty mnie nie lubisz! zaskoczone inne dziecko wzrusza ramionami i mówi : to sam się lub.

    OdpowiedzUsuń
  5. dks=> No co Ty, naprawde? Ja mam wrazenie, ze prawie wszyscy warszawiacy tak mowia.

    OdpowiedzUsuń