3.06.2009

poranna awantura

Zaczęłam jeszcze w łóżku i kontynuowałam przy porannej kawie. Ciosać kołki, czynić wyrzuty i ogólnie się obrażać. Nieładne zachowanie - powiedziałby ktoś. Choć z drugiej strony może zwiastuje jakiś przełom. Bo czyż awantura nie wydaje się czymś pozytywnym po długiej serii cichych dni? Z których najcichsza była niedziela.

Zafundowałam więc pełen zestaw małżeńskich scen. Komu? Ano Konstruktorowi.
Powiedziałam Mu, że nie chcę z Nim rozmawiać Jego językiem. Mówić "bądź Wola Twoja", bo On to potem wykorzystuje przeciwko mnie. I czemu tak się zawsze podle składa, że Jego Wola jest po prostu nieprzyjemna? Eufemistycznie rzecz ujmując.

A wszystko dlatego, że wczoraj gawędząc z Miłym Człowiekiem poruszyłam mimochodem temat modlitwy za innych. I natchnęło mnie to do rozmyślań o cudzych intencjach, których jest przecież tak wiele naokoło mnie.

Jak to łatwo mówić "bądź Wola Twoja" w cudzych sprawach! Może właśnie dlatego Jego ludzie tak polecają ten rodzaj modlitwy. Bardzo sprytnie: żeby w efekcie i tak wyszło na Jego. A przecież On może wszystko i może Swoją Wolę przeprowadzić bez mojego w tym udziału. Ale jak wezmę udział, to nie będę mogła mieć pretensji. Co najmniej jak w naszej wspaniałej demokracji: "samiście taki rząd wybrali, więc teraz nie narzekajcie"! W tradycyjnej absolutystycznej tyranii władca nie wymagał zgody poddanych na to, co z nimi robi. W demokracji poddani sami dają się strzyc i nie wolno im przy tym jęczeć. Bardzo dobrze opisał to Pratchett w Carpe iugulum. Choć on chyba akurat do demokracji tego nie odnosił. Ale stosunki między silnym a słabym uchwycił niezwykle wnikliwie.

Tak czy siak, ten rodzaj układu między Silnym a słabym, w którym słaby ma się podpisywać pod wszystkimi pomysłami Silnego nie podoba mi się. Silny jest Silny. Niech robi co chce. Ale czemu ja mam się na to zgadzać? Udawać, że jest fajnie, kiedy fajnie nie jest?
I w cudzych intencjach też nie zamierzam tego robić. Jakie mam prawo - nie będąc w cudzej skórze - zgadzać się na Twoją Wolę co do innych ludzi? Być Twoim wspólnikiem w zarządzaniu ich losem?
Może gdybym faktycznie miała pewność, że ta "Twoja-Wola" to miłość i dobro. Niestety wciąż jej nie mam. Więc póki mnie nie przekonasz, nie licz na mnie.

1 komentarz: