6.06.2009

czyżby?

Czyżbyś wziął mnie na serio? Czyżbyś postanowił mi pokazać, co to znaczy wyzywać Cię na pojedynek? I pokazać mi, ile naprawdę możesz?
Muszę Ci przyznać, że ostatnia doba była majstersztykiem.
W dziedzinie udowadniania mi, że możliwe jest dużo więcej, niż ośmielam się sądzić, dałeś prawdziwy popis.
I przyznam, że trochę zgłupiałam...
Czyj ruch właściwie teraz? Mój, czy Twój?
A jeśli mój, to co mogę zrobić?
Wiesz, jedyne, co mi przychodzi do głowy, to rzucić teraz na stół jakąś blotkę, żebyś wziął, i żebyś znów Ty wistował.
Co rzucić? Mój strach? Moją pychę?
Chyba strach.
No to rzucam. Walcz dalej! Pokaż więcej! Choćbym miała umrzeć od widoku Boga Żywego! Pokaż się w Swej Mocy i zrób wreszcie z moim życiem coś przerażająco cudownego! A potem niech ginę. Nie będę żałować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz