28.06.2009

dziwnie

Och, jej. Nie wiem, w ogóle nie wiem, co pisać. Na chwilę obecną jest tak, jakbym nie mieszkała w ogóle nigdzie. Część moich rzeczy jest tu, część tam. Sypiam raz tu, raz tam, a innym razem jeszcze gdzie indziej. Na dodatek w docelowym miejscu piętrzą się kartony z nie moimi rzeczami. Temu poczuciu wykorzenienia fizycznego towarzyszy analogiczne wykorzenienie wewnętrzne. Najbardziej daje się to we znaki w dziedzinie moich relacji z Bogiem.
Swoją drogą, dlaczego zawsze wszystko prowadzi mnie do Niego? Śmiech, czy łzy - wszystko jedno. Moje myśli nieustannie się Go czepiają. Z prośbą, z buntem, z pretensją, czasami z zachwytem. I do głowy przychodzi mi wciąż tylko jedna odpowiedź: bo na końcu dokładnie każdej drogi nie ma nic prócz Niego. Bo na dnie każdego bólu jest tylko On. I tylko On jest na dnie każdej radości. Na dnie radości, czyli tam, gdzie wysączyło się jej ostatnie krople. Na dnie życia.
Jak głosi psalm: nie ukryję się przed Nim. Czemu jednak nie umiem się Jego Obecnością cieszyć? Czemu wciąż nie umiem uznać Jej za błogosławieństwo? Czemu nie umiem znaleźć tej tajemniczej harmonii między sobą a Nim? Tak, żeby uwierzyć w głębi serca, że On jest po prostu DOBRY? Że dobro jest dobre. Że Miłość Kocha. Czemu te wszystkie słowa wciąż brzmią dla mnie pusto i abstrakcyjnie? I czemu ciągle płaczę w kościele?

Ty, który Jesteś!
Skoroś jest na początku i końcu każdej drogi,
Skoro na początku i końcu każdej drogi jesteś TYLKO Ty,
Spraw cud!
Zamień mi to TYLKO na AŻ!

1 komentarz:

  1. Znowu się mądrzę i teoretyzuję, ale przecież nie byłabym sobą, gdybym tego nie zrobiła. Bo myślałam o tym, że MOŻE jest tak, że od TYLKO do AŻ jest taka droga: że może trzeba Mu wydzierać po jednej rzeczy. Patrzysz - słońce rano. I mówisz: "O, to też Ty". Masz 20 zł na dobre śniadanie - "o i to też Ty". A potem idziesz gdzieś, mówisz coś komuś, to coś okazuje się pożyteczne i: "o, znowu Ty". Wracasz, masz w ręce własny klucz do własnych drzwi: "o, tu Jesteś!". I tak codziennie. Można Go tak znaleźć, po kawałku sobie Go układać w życiu jak puzzle. W końcu będzie Go AŻ tyle:)))

    OdpowiedzUsuń