28.04.2009

jak ja się czuję tej wiosny

Już słyszę, jak znudzeni czytelnicy mówią: "no nie, w kółko to samo. Ile można o tej nowości?" Ale po pierwsze nie mam obecnie nic innego do zwerbalizowania, a po drugie, to w końcu mój blog, nie? Nikt nie płaci - nikt niech nie wymaga. To chyba słuszne podejście, nieprawdaż?
Do "adremu" zatem. Jak ja się czuję tej wiosny? Czuję się nowo, czuję się inaczej. Nigdy jeszcze się tak nie czułam i już to stanowi samo w sobie pewną miłą niespodziankę.
Teraz powinnam napisać po drugie i po trzecie. Ale to nie takie proste. Bo gdy sama siebie pytam, jakie jest to "nowo", to stwierdzam, że chyba przede wszystkim nieuchwytne. Trudne więc do opisania.
Spróbuję jednak wyłapać pewne elementy przynajmniej.
Przestrzeń. Czuję w sobie przestrzeń. Niewykluczone, że to wolne miejsce po strachu, który, jeśli nie poszedł sobie zupełnie, to w każdym razie zdecydowanie zmalał.
Intensywność barw i w ogóle jakaś namacalność świata. Jakby życie stało się niczym gotowe do schrupania jabłko.
Zamiana miejsc. Rzeczywistość już nie pociąga mnie za sznurki, nie wlecze gdzieś za sobą na powrozie, jak Tatarzyn brankę. To ja ją mam na kowadle.
Haec hactenus. Czyli CDN...

1 komentarz:

  1. Jak się "Ciebie" czyta od jakiegoś czasu, to jakby się oddychało świeżym powietrzem, takim po burzy, wiesz, ozonowym. Nie wiem, taki mam organoleptyczny odbiór:)))

    OdpowiedzUsuń