30.04.2009

blogowe modlenie

Magda Umer na "chlip-hopie" pisze do Andrzeja Poniedzielskiego, że nie umie się modlić. A ten odpowiadając jej definiuje - może nie do końca świadomie - Modlitwę: "co dzień odnawialna świadomość, że
Jest o wiele, o wiele więcej
niż mój rozum, serce i ręce."

Wczoraj w rozmowie z Samprasaraną (rozmowie dotyczącej różnych niebezpiecznych sekt i fałszywego przekonania, że takie sekty mogą rozwiązać nasze problemy z modlitwą) również wyznałyśmy sobie, że nie umiemy się modlić. Samprasarana wyznała expressis verbis, ja - między wierszami. Kiedyś się tym martwiłam, żem taka niemodlitewna. Kiedyś usiłowałam wyrobić sobie nawyk regularnego odmawiania pacierzy. Dziś już nie. Dziś za modlitwę uważam codzienny wysiłek odnawiania świadomości, że jest coś więcej; codzienny wysiłek, by nie ulec pokusie bezsensu, strachu i goryczy. Słowa nie są do tego potrzebne. Są mnożeniem zbędnych bytów. Czasem ten wysiłek jest niewielki, a czasem musi być ogromny. Czasem wyciska łzy. I gdzie tu miejsce na słowa?

Choć owszem, bywa że musimy się zwerbalizować. Wszak - jak dowodzą nauki kognitywne - nazywając konstruujemy świat. Zanim coś nazwiemy, to coś najczęściej dla nas nie istnieje. Stąd pewnie ta potrzeba blogowania. Stąd takie cenne miejsca jak "chlip-hop", czy moje zaprzyjaźnione blogi.

Ale można też bez słów, jak Fabritius lub autor Obrazków-Z-Akacji. Czyż ich zdjęcia nie są owocem tego samego wysiłku, by szukać tego WIĘCEJ? Czyż nie są również modlitwą?

1 komentarz:

  1. A kiedy kamieniarz układa bruk i zgłębia strukturę kostki i gładkość, jaki tworzą układ, że równo udało się, i czuje radość i wdzięczność, bo podoba mu się, że równo wyszło, czy to nie jest modliwta (wdzięczności)?

    OdpowiedzUsuń